sobota, 15 maja 2010

Trochę o mnie i moich początkach w górach…


Bardzo wcześnie zauroczyłem się górami. Pamiętam migawkami swoje pierwsze wycieczki po Tatrach z rodzicami i młodszą siostrą. Miałem wtedy 5 lat. Z początku grymasiłem, że trzeba tyle łazić, a siostra jest noszona, – choć tutaj zaraz dodam, że też dzielnie chodziła, z tymże jak już ktoś był noszony to ona. Spodobało mi się jednak, że mimo tego, iż jestem taki mały, mijam mnóstwo ludzi. Byłem od nich szybszy! Jakże miło było doświadczać, że przeganiam dorosłe osoby. A przy schodzeniu to w ogóle potrafiłem się rozszaleć – tak fajnie się skakało po kamiennych stopniach… Samo doświadczanie przyrody też było niezwykłe. Wielki deszcz i całkowite przemoczenie, widoki ze szczytu, zimne strumyki, porywy mocnego wiatru, zapach choinek i miś, który może w każdej chwili wypaść, więc trzeba być czujnym. Taki świat szybko przypadł mi do gustu.

Jakoś tak prawie, co roku byłem w górach. W końcu jako 10 latek zacząłem z tatą coraz więcej chodzić po górskich szlakach. Mieliśmy mnóstwo jednodniowych wypadów w Beskidy, najwięcej w Beskidzie Żywieckim. Nikt nie miał siły z nami łazić. Chodziliśmy dużo, ale już nie po Tatrach. Wtedy również podobał mi się wysiłek, jaki trzeba oddać, żeby gdzieś wejść. Fajnie było być wykończonym, nieraz w dodatku przemoczonym i wracać nocą przy świetle latarek lub księżyca. I ta cisza, spokój… W trakcie kilku, czy czasem kilkunastu godzinnych trasach nie da się non stop gadać, nie ma na to siły. Pojawia się wtedy taka wspólna świadomość tego celu, do którego razem zmierzamy – szczyt, na który chcemy wejść, powrót do domu. I poniekąd wyłączamy się, czy też może trafniej - przełączamy się na inne bodźce, bardziej subtelne, prawdziwsze…

Mieliśmy z tatą także wypady poza Beskidy. Przełaziliśmy całą Małą Fatrę na Słowacji. Byliśmy również w Słowackim Raju i polskich Bieszczadach. Z czasem, gdy robiłem się coraz szybszy i tata kondycyjnie zaczął odstawać, to rozpocząłem chodzenie z coraz cięższym plecakiem - wsadzałem do niego namiętnie coraz to większe kamienie niemiłosiernie prując moje plecaki. Na końcu łaziłem z przeciążonym plecakiem, lustrzanką, którą zwykle trzymam w ręce idąc i ciężarkami na rzepę – na ręce po 750 gram, a na nogach po 2 kg. Takimi sposobami próbowałem wyrównywać różnice w tempie…

W Tatry wróciłem na dobre mając 19 lat. Pojechałem wtedy sam, żeby wejść na Rysy. To był koniec sierpnia, może początek września. Kończyłem swój sezon w Beskidach i zapragnąłem jeszcze skoczyć na Rysy. Nigdy wcześniej na nich nie byłem i będąc świadom, że jestem w stanie na nie wejść, nie mogłem przestać o nich myśleć…. Od tego czasu, co roku już wracałem w Tatry, a kosztowanie również samotnych wypadów w góry, dało mi masę nowych emocji.

Zimowe wyjazdy w Tatry zacząłem cztery lata temu z Ciepłym i Agą. Tam też bardziej się skumaliśmy, poznając się nieco wcześniej. Przyjemnie było na nowo odkrywać Tatry. W wydaniu zimowym wciąż były urokliwe, nawet bardziej, gdyż mniej jest ludzi na szlakach, a śnieg wymusza inne, przede wszystkim bardziej uważne chodzenie. Od tego czasu, co roku pojawiamy się w Tatrach zimą – obecnie już niemal całą Polską stronę Tatr przeszliśmy zimą. Latem 2008 roku byliśmy razem przez 3 tygodnie w Dolomitach. Weszliśmy na Marmoladę i kilka innych trzytysięczników. Było wspaniale!

Nie ukrywając… lubię łazić po górach. Trochę też się wspinam. Pięć lat temu odbyłem kurs wspinaczki skalnej w KW w Katowicach. Wspinaczka w jej zaawansowanej postaci stanowi dla mnie wciąż wielkie wyzwanie.

Pociąga mnie też jazda na rowerze, śmigam na nim od czasu do czasu – planuję od lat wyprawę rowerem nad morze - jakoś tak, co roku przekładam ją na kolejne lato. Ponadto czytam książki jak mam trochę czasu, lubię Dostojewskiego, Tołstoja, Hłaskę, Henry Miller’a, Sylvie Plath również innych autorów, swego czasu sporo Osho przeczytałem, lubię również pozycje o tematyce górskiej jak choćby kultowe – „Czekając na Joe”, „Mój pionowy świat”, „Wszystko za życie”, „Wszystko za Everest” i inne. Książki, które w różnych okresach mego życia robiły chyba największe na mnie wrażenie oprócz tych w/w to: „Autobiografia filozoficzna” Bierdiajewa, „Umarli mówią” ks. Brune, „Ucieczka od wolności” Ericha Fromma, „Śmiertelni nieśmiertelni” Ken Wilber, „Sexus” Henriego Millera, „Palcie Ryż każdego dnia” Hłasko, „Szklany klosz” Plath, z komiksów niesamowity „Maus”. Interesuje mnie filozofia – zwłaszcza jej egzystencjalny wymiar, od którego i tak nie da się uciec..., choć jakoś tak czasem zdaje mi się, że niektórzy są nań odporni jakby ich jednak nie dotyczył… Mało mam jednak czasu by móc szerzej się ku temu zwrócić, co jednak myślę, iż kiedyś uczynię. Lubię różną muzykę najbardziej w stylu jazz, blues, soul, rock. Fajnie czasami się odurzyć przy jakimś dłuższym, kilkunastominutowym utworze jak „Sultans of swing” Dire Straits, albo posłuchać uspokajającej Nory Jones, czy coś prostego z miłym dla ucha saksofonem. Przyciągają mnie też filmy – komedia, dramat, sensacja, akcja, thriller, obyczaj – praktycznie każdy gatunek. Duże wrażenia zgotowały mi takie arcydzieła filmowe jak „Czas apokalipsy”, „Rumble Fish”, „Dogfight”, „Blade Runner”, żeby wymienić, choć kilka. Ostatnio coraz przyjemniej ogląda mi się Eastwooda – niekoniecznie jego najnowsze filmy – śmieszą mnie miny tego aktora i ten dystans wobec siebie, i rzeczywistości, który niejako przebija się w odgrywanych przez niego postaciach, co smacznie jest obserwować.

Od kilku lat robię zdjęcia. Zaczynałem od zenita, potem był eos 300v, a teraz strzelam z cyfrowej lustrzanki canona - eos 400D.

Studiuję prawo na Uniwersytecie Śląskim. Obecnie można określić, że jestem już przy „wylocie”. Wciąż jednak mogę zostać zestrzelony – niby już mało dział we mnie mierzy, ale różnie to bywa z wiatrami, jak również z moją sterownością, a parę manewrów jeszcze mnie czeka…

Wyprawę na Mont Blanc planuję z Ciepłym i Agą od 2 lat. Rok temu nie udało się nam wybrać z uwagi na brak czasu. Teraz jesteśmy bardziej zdeterminowani…:)

1 komentarz:

  1. Wypowiedż wskazuje prawdziwą fascynacje górami i jednocześnie pasję do osiągania coraz to nowszych i większych celów.Brakuje nam takich młodych ludzi.Solidaryzuje się z Wami.Będę śledził tą stronę.Dlaczego-bo w sposób niecodzienny na pewno będzie oddawać niepowtarzalne uroki gór.

    OdpowiedzUsuń