To jest pewna forma chłonięcia przyrody. Można poczuć tą pewną euforię, to czucie życia, to czucie się cząstką zjednoczoną z resztą świata również wtedy gdy siedzimy w zakurzonym pokoju. Łatwiej jednak poczuć się cząstka przyrody podczas wysiłku w nie skażonym cywilizacją miejscu. Pomyślmy jak mało w naszym codziennym życiu mamy kontaktu z naturą...
Wszystko co nas otacza jest martwe. To przerobione na meble nieżywe drzewa i plastiki. W takim klimacie po jakimś czasie dusimy się i odżywamy np. w górach. Tam wszystko jest żywe, nawet skała taka się wydaje być. Otacza nas tam życie i to jest piękne. Do tego łykamy to świeże życie jakże intensywnie podczas wysiłku i jeżeli potrafi się to odczuć, to jest to właśnie ten kontakt z Bogiem, z życiem... Można się rozkoszować w tej celebracji, poczuć że się naprawdę żyje i to jest cudowne uczucie… Odczuwam często potrzebę kontaktu z przyrodą i to taką intensywna potrzebę, dlatego lubię sobie przejść trasę kilkudziesięciu kilometrową czy przemierzyć znaczne wysokości jednego dnia. Po prostu pragnę się nawdychać tego życia i pozbyć się wszystkich toksyn, które się we mnie zgromadziły... I mnie rozkoszuje właśnie taka intensywność, żeby iść tak długo, aż czuję już przepełnienie i zmęczenie. Chwilami odczuwam coś, co można nazwać kontaktem z Bogiem; to jest taki niezwykły dreszczyk, który przeze mnie przechodzi. Dla mnie to jest jakaś forma kontemplacji czy nawet medytacji. Wyciszam się zupełnie i rozkoszuję się tym, że idę, że oddycham. Znikają wszelkie nakazy, schematy, które na co dzień wymagają, aby je nieustannie uwzględniać i stosować. Pojawia się pustka. W niej dopiero możemy dostrzec prawdziwą wolność, która nie polega na usilnym stawianiu granic mających wskazywać na naszą wyjątkowość i autonomię, lecz na kontakcie z życiem, światem, Bogiem, z czymś uniwersalnym będącym w nas i jednocześnie poza nami.
„Każdy w jakiś sposób myśli o sobie, że jest niewinny. Ale przychodzi taka chwila, kiedy inni zaczynają mieć nad nami władzę, a wtedy już nasze myśli przestają się liczyć i ważne jest tylko to co oni o nas pomyślą" - Marek Hłasko
- warto pozostawić w sobie niewinność…
Wszystko co nas otacza jest martwe. To przerobione na meble nieżywe drzewa i plastiki. W takim klimacie po jakimś czasie dusimy się i odżywamy np. w górach. Tam wszystko jest żywe, nawet skała taka się wydaje być. Otacza nas tam życie i to jest piękne. Do tego łykamy to świeże życie jakże intensywnie podczas wysiłku i jeżeli potrafi się to odczuć, to jest to właśnie ten kontakt z Bogiem, z życiem... Można się rozkoszować w tej celebracji, poczuć że się naprawdę żyje i to jest cudowne uczucie… Odczuwam często potrzebę kontaktu z przyrodą i to taką intensywna potrzebę, dlatego lubię sobie przejść trasę kilkudziesięciu kilometrową czy przemierzyć znaczne wysokości jednego dnia. Po prostu pragnę się nawdychać tego życia i pozbyć się wszystkich toksyn, które się we mnie zgromadziły... I mnie rozkoszuje właśnie taka intensywność, żeby iść tak długo, aż czuję już przepełnienie i zmęczenie. Chwilami odczuwam coś, co można nazwać kontaktem z Bogiem; to jest taki niezwykły dreszczyk, który przeze mnie przechodzi. Dla mnie to jest jakaś forma kontemplacji czy nawet medytacji. Wyciszam się zupełnie i rozkoszuję się tym, że idę, że oddycham. Znikają wszelkie nakazy, schematy, które na co dzień wymagają, aby je nieustannie uwzględniać i stosować. Pojawia się pustka. W niej dopiero możemy dostrzec prawdziwą wolność, która nie polega na usilnym stawianiu granic mających wskazywać na naszą wyjątkowość i autonomię, lecz na kontakcie z życiem, światem, Bogiem, z czymś uniwersalnym będącym w nas i jednocześnie poza nami.
„Każdy w jakiś sposób myśli o sobie, że jest niewinny. Ale przychodzi taka chwila, kiedy inni zaczynają mieć nad nami władzę, a wtedy już nasze myśli przestają się liczyć i ważne jest tylko to co oni o nas pomyślą" - Marek Hłasko
- warto pozostawić w sobie niewinność…
Jakie to wszystko prawdziwe...idąc w górę myśli krążą wokół nieba i wszystkich którzy patrzą na nas z góry...
OdpowiedzUsuń