czwartek, 23 czerwca 2011

Już w sobotę kolejny maraton z Biegowej Korony Himalajów


Biegowa Korona Himalajów jest organizowana przez AWF im. Jerzego Kukuczki w Katowicach. Sobotni Maraton Dhaulagiri, będzie już siódmym maratonem z Biegowej Korony Himalajów.

W ciągu roku AWF organizuje, aż 14 maratonów – tyle ile jest ośmiotysięcznych szczytów. Nazwy poszczególnych maratonów, to nazwy ośmiotysięcznych szczytów w kolejności ich zdobycia przez Kukuczkę. Osoby, które ukończą w ciągu roku co najmniej 8 maratonów zostaną wyróżnione medalem i pucharem. W sobotę wybieram się na swój trzeci maraton z Biegowej Korony Himalajów. Być może pobiegnie również Michał.

Wszystkie maratony odbywają się w Katowicach w Dolinie Trzech Stawów. Dystans to pełny maraton czyli 42 kilometry i 195 metrów – rozłożony na 10 okrążeń. Organizator zapewnia wodę i przekąski dla biegaczy w trakcie biegu oraz po biegu. Opłata to jedyne 10 złotych.

Swój pierwszy maraton przebiegłem niedawno, bo 3 maja tego roku – był to Silesia Marathon. Uzyskałem stosunkowo dobry czas: 3:24:54, jak na swój pierwszy raz. W Maratonie Gasherbrum II poprawiłem się nieznacznie i uzyskałem 3:24:37. Po zaledwie tygodniowej przerwie od Maratonu Gasherbrum II przystąpiłem do Maratonu Gasherbrum I (który został połączony z corocznym Maratonem Kukuczki), który przemęczyłem w ponad 4 godziny (było gorąco…).

W sobotę chciałbym pobić swój rekord czasowy, a najlepiej pobiec poniżej 3h i 15 minut. Jak zwykle mało trenowałem, więc będzie ciężko…

O tym, żeby zostać maratończykiem myślałem od jesieni. Czyż marathon man nie brzmi lepiej od takiego iron man….? Coś w tym jest… A tak, poważniej to do biegania skłoniłem się tym, że coraz więcej osób biega i zawsze mnie to denerwowało, że ktoś biega a ja nie, a że wydolnościowo jestem dobry, to zaraz zacząłem celować w długodystansowy bieg – który trochę trwa – a chciałem właśnie poczuć, że biegam, wczuć się w to bieganie, uzyskać świadomość biegania…

Wiec tak zacząłem sobie o tym myśleć jesienią… I sobie tak o tym myślałem bardzo długo niewiele biegając… No, kilka razy przebiegłem się nocą z psem po okolicy.

Pod koniec lutego zdecydowałem się zapisać na Silesia Maraton (wtedy opłata była tańsza) i podniecony faktem zapisania się, zacząłem się przygotowywać. Jakoś tak do połowy marca starałem się trochę biegać, później jednak przerwałem moje nocne biegi z psem, gdyż coraz bardziej zaczął boleć mnie kręgosłup (mam lordozę i kifozę i takie tam – krzywizny w krzyżu i w odcinku lędźwiowym). Fizykoterapeutka, u której byłem w marcu, zwróciła mi uwagę, iż bieganie nie jest dobre na bolący krzyż…

I tak zaprzestałem biegania, aż do połowy kwietnia, kiedy to Michał zadzwonił do mnie z pytaniem czy nie przebiegnę się 8 kilometrów w Biegu Korfantego z nim i Forestem. Bieg dosyć fajnie mi wyszedł (czas 31:36) i te dwa tygodnie przed swoim pierwszym maratonem wznowiłem swoje nocne bieganie, a kilka dni przed biegiem kupiłem buty do biegania, po tym jak w Sklepie Biegacza dowiedziałem się, że te buty, które mam nie nadają się na długodystansowy bieg po asfalcie. Fuksem niewiele wydałem na te buty, bo tylko 150 złotych – mieli akurat taką jedną parę, której nikt nie chciał, a mi pasowała…

Dwa dni przed Silesia Maraton zrobiłem sobie dłuższy bieg w Parku Chorzowskim – tym razem bez psa. Po raz pierwszy biegłem non stop jakieś 1,5 godziny… Już w czasie biegu czułem, że moje mięśnie to odczują… I tak też się stało. Następnego dnia wszystko mnie bolało. Bałem się iść w takim stanie na maraton. W ogóle zacząłem tracić wiarę w sens tego wszystkiego. Na forach zacząłem czytać, że niektórzy latami się przygotowują do swojego pierwszego maratonu, że łatwo o kontuzje, że można dostać „ściany” po 30tym kilometrze, że mężczyźni powinni zaklejać sobie sutki dla ochrony przed otarciami, a na meteo wyczytałem, że będzie lać … Coraz bardziej mnie to wszystko przerażało…

Ostatecznie w dniu maratonu zebrałem się do kupy. Zakleiłem swoje sutki dużymi plastrami (po dwa na jeden sutek) i wziąłem dwie koszulki oddychające na bieg, chustę pod szyję i drugą na głowę.

Cały maraton lało. Szybko totalnie przemokłem ale nie było mi zimno (dobrze, że założyłem 2wie koszulki). Od tej całej wody ciągle musiałem przystawać na oddawanie moczu (z 6 może 7 razy) – nie wiem jak dziewczyny dawały sobie z tym radę… Oprócz tych niedogodności, to dosyć dobrze mi się biegło. Miałem dobry czas i zapragnąłem przebiec poniżej 3h i 15 minut.

Po półmetku czując się wyśmienicie zacząłem przyśpieszać. Przegoniłem kilka osób. Włączył mi się utwór Hart’s on Fire (z Rocky 4) w komórce i jeszcze bardziej przyśpieszyłem… Szybki bieg nie trwał jednak do mety i przed 30tym kilometrem zacząłem zwalniać. Wydolnościowo nie czułem się slaby ale nogi zaczęły mi ciążyć i nie dało się ich zmusić do tego, żeby trzymały dobre tempo. Musiałem ustąpić i tych 10 minut brakło mi do czasu 3.15.

O Biegowej Koronie Himalajów usłyszałem jakoś w kwietniu. Po tym jak udało mi się przebiec swój pierwszy maraton postanowiłem pozaliczać kolejne maratony.

Podczas Maratonu Gasherbrum II również padało. Biegłem bardzo szybko na początku – w tempie jakbym chciał przebiec maraton poniżej 3 godzin i … znów nogi się sprzeciwiły. Byłem trochę rozgoryczony faktem, że pobiłem swój rekord o jedyne 17 sekund – chciałem być chociaż minutę lepszy...

Tydzień później pobiegłem w kolejnym maratonie. Nogi mnie przez cały tydzień bolały po ostatnim biegu i myślę, że się nie zregenerowałem. W dodatku było strasznie gorąco. Te okoliczności sprawiły, że biegłem wolniej, a na 9tym okrążeniu miałem spory kryzys. Ostatecznie nie zmieściłem się w 4rech godzinach.

W tej chwili brakuje mi 6 maratonów z Biegowej Korony Himalajów, aby uzyskać wyróżnienie. Powinno się udać...

2 komentarze:

  1. Malkolm wszytsko fajnie, ale czy nie boisz się o psa ?;) Ja na jego miejscu drżał bym gdybym słyszał w domu "idziemy na spacerek" :D
    Po drugie teks z oddawaniem moczu u kobiet wyśmienity ;)
    Czasami zastanawiam się nad o czym myślą maratończycy w tak długich biegach ;) Tetaz już wiem ;)
    I na sam koniec najlepsze ;) Czyli ile plastrów potrzebuje Malkolm do zaklejenia sutków? No wiadomo że dwa na sut :)
    Ciekawe czy tak samo da sie z kondomami ;)?
    Jak to mówią bezpieczeństwa nigdy za dużo ;)

    Serdecznie pozdrawiam ;)

    P.S. Bardzo fajny artykuł ;)

    Forest ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki:)

    Cóż, pies zwykle chowa się pod stół, gdy wołam go na spacer i udaje, że go nie ma, albo że nie rozumie o co chodzi...:)Bywa, że robi głupie miny, którymi chyba stara się oznajmić, że jest zajęty i nie ma czasu ze mną wyjść na spacer. A czasami po prostu udaje, że śpi...

    OdpowiedzUsuń